poniedziałek, 15 lutego 2016

Rozdział 32

   Kastiel nie przywitał się ze mną zbyt entuzjastycznie. Przez to byłam na siebie zła, bo serce tak niekontrolowanie szybko zabiło mi na jego widok. Wyglądał tak uroczo z tymi potarganymi wiatrem włosami i miną twardziela. Była zima więc miał na sobie czarną kurtkę z kapturem, którego oczywiście nie miał na głowie, no bo p      o co? Mamy mróz ale taki inteligent jak on nie potrzebuje ani kaptura, ani czapki. Jeszcze zobaczy że się przeziębi. Nie. Co ja wygaduję! On mnie nie obchodzi. Nic, a nic. W dodatku całą drogę szedł na tyłach z ta rudą małpą. Oboje są siebie warci. Proszę bardzo. Bądźcie sobie szczęśliwi, pomyślałam. Ja również nie jestem sama. 
   Gdy weszliśmy do domu, moja ciotka już przy progu w przedsionku kazała nam zdjąć buty. Uśmiechnęłam się ukradkiem wrednie widząc jak Kastiel i Iris męczą się ze sznurówkami przy swoich glanach. Haha. U nas panują inne zasady, kochani. Z tego co widziałam to raczej Kas nie przypadł cioci do gustu, ale w sumie wydaje mi się że ludzie zazwyczaj tak na niego reagują. To ten styl i kolor włosów robią swoje. No i oczywiście jego niepowtarzalny charakterek...
- Annyeong haseyo!~* - Usłyszałam anielski głos przy drzwiach frontowych. Stawiałam wtedy wodę na herbatę, ale odłożyłam czajnik napełniwszy go jedynie do połowy i biegnąc przez salon o mało co się nie zabiłam potykając o lekko zagięty dywan.
- Hyeongsuna! - krzyknęłam radośnie i rzuciłam mu się w ramiona. Był taki zimny brrr...
- Cześć, Księżniczko. - Pocałował mnie w czoło i uśmiechnął się ciepło zdejmując czapkę i rozsuwając swój szary płaszcz. Widziałam zdziwienie na twarzy Kastiela. Chyba nie bardzo wiedział co jest grane.
   Z Hyeongsuną poznaliśmy się jakiś rok temu. Pojechałam wtedy z rodzina - jak to fajnie brzmi - do lasu, a w zasadzie to las był w pobliżu naszego domku letniskowego w Brase. Nudziłam się tam, bo moja kuzynka uparła się że woli zostać u koleżanki na czas naszego wyjazdu. Podczas spaceru zobaczyłam że ktoś leży na trawie. Zdziwiło mnie to bo posesja ta należała do wuja Shona i nikt obcy nie miał tu prawa bytu. Jak się później okazało tajemniczy nieznajomy także wyjechał z rodziną na ferie letnie, ale nie dogaduje się najlepiej z matką, więc przychodził tam odetchnąć i odpocząć od niej. Dalsza rozmowa sama się jakoś ciągnęła. Z czasem zaczęliśmy spotykać się codziennie. Dowiedziałam się, że oboje mieszkamy w Stormfox, co bardzo mnie ucieszyło. Jakiś okres później zostaliśmy parą i w sumie muszę przyznać że bardzo dobrze nam ze sobą.
- Ekhem... - usłyszałam za plecami jak Kastiel przypomina mi o swojej obecności.
- Oh... nie wiedziałem że masz gości. Nic nie mówiłaś. Może nie będę przeszkadzał
przeszkadzał? - Zakłopotał się.
- Hyeongsuna, Hyeongsuna!~ - Moja ciotka usłyszy jego głos nawet z kilkunastu metrów. Tak żartuję, żartuję. Choć czasami mam wrażenie że lubi go bardziej niż ja. - Ależ skąd. Ty nigdy nie przeszkadzasz. Możesz nas odwiedzać kiedy tylko zechcesz. - Uśmiechnięła się do niego, a Kastiel minął go z nieznanego mi powodu poirytowany jego obecnością.
- Napijesz się czegoś? Kawy? Herbaty? - Spytałam, lecz moja opiekunka zadeklarowała się że ona zrobi, a my możemy sobie spokojnie pogadać.
Oppa* - jak uwielbiam go nazywać - przeczesał palcami burzę swoich ciemno brązowych wpadających w kasztanowy kolor włosów. Wspominałam jak bardzo lubię ten gest u chłopaków? W dodatku jego fryzura jest zawsze taka idealna. Grzywka ścięta nieco na bok, włosy o wiele krótsze niż u Kastiela, a kiedy są mokre... Hyeongsuna prosto spod prysznica to najpiękniejszy widok na świecie. Tak samo jak spiący Hyeongsunie-oppa. Rozmarzyłam się.
   Przedstawiłam go moim przyjaciołom. Wydaje mi się że wszyscy go polubili. No bo Mojego Kochania po prostu nie da się nie lubić. Później zeszła do nas na dół moja siedemnastoletnia kuzynka - Devil - która nie wiem z jakiej przyczyny po prostu nie trawi mojego chłopaka. To z jej inicjatywy wyszedł pomysł żebyśmy razem z nią jechali na imprezę za miasto. Oczywiście jej rodzice mają o tym jednym szczególe nie wiedzieć, a mianowicie o celu naszej podróży.
   Devil w zasadzie od zawsze była typem buntowniczki, a przynajmniej tak mówiła mi ciocia. Jestem ciekawa co ją tak odmieniło. Podobno jeszcze do piętnastego roku życia była całkiem ułożoną dziewczyną. Zauważyłam ten niebezpieczny błysk w jej oczach i nie wiem dlaczego się przestraszyłam. Znałam go już i przeczuwałam co zaraz nastąpi.
- Vanessa, co ty tak milczysz. Przedstawiłabyś mnie koledze. - Usiadła przy tym bardzo blisko Kastiela, a lewą rękę zwiesila z oparcia kanapy. Miała na niej czarną rękawiczkę bez palców.
- Kolega sam może się przedstawić. Jestem Kastiel.
- A ja Twoje Przeznaczenie. - Odparła i założyła nogę na nogę. Tak. Niech tylko ciotka zauważy, że chodzi w tych butach po domu. Chociaż Devil pewnie i tak będzie miała to daleko. No ale na serio ile osób tutaj jeszcze będzie miało glany?
- Heh... - Kastiel zaśmiał się w sposób, który bardzo dobrze znałam. Wiedziałam że żadne z nich nie odpuści. - Nie sądzę, Maleńka. Muszę to przekalkulować. Moje przeznaczenie nosi przynajmniej rozmiar C. - Wyszczerzył się. Ona... się nawet nie zarumieniła, to dla mnie niepojęte. Przecież... No co to za tekst był w ogóle?!
- No widzisz i trafiłeś w sedno. Dokładnie mój rozmiar. - Drażniła się z nim. Przeczesała swoje czarne włosy dłonią w zalotnym geście i machnęła nimi kusząco. Oblizała ciemno bordowe usta powolnym ruchem.
- Nie zobaczę, nie uwierzę. - Na serio miałam już dość tej ich bezsensownej rozmowy. Zaczynali mnie wkurzać. W dodatku nie wiem czemu zaczęłam się zastanawiać nad rozmiarem mojego stanika. Ych... Kastiel!...
- No akurat teraz nie mam na sobie stanika... - zbliżyła się do niego jeszcze kawałek. - a pokazałabym ci metkę. - Na te słowa oczy wszystkich chłopaków w pomieszczeniu skierowały się na jej dość duży dekolt. Wszystkich z wyjątkiem mojego Hyeongsuny oczywiście. Ogólnie przyznaje że bluzka była ładna. Ciemnozielona, w chłodnym odcieniu taka jakby na w pół golf, ale z wycietym dużym dekoltem i bez rekawów. Chociaż miała na sobie jeszcze katanę to i tak... ech... Lysander spalił buraka, Nataniel starał się sprawiać pozory że wcale nie zezuje w tamtą stronę, Alexy jedynie westchnął cierpiętniczo, a Armin słysząc że rozmowy ucichły podniósł wzrok znad konsoli zbity z tropu. Tak w sumie przyjechało do mnie tyle kolegów. Cieszę się że Oppa nie jest zazdrosny. Nie lubię tego. No może czasem, ale bez przesady. Tak troszkę.
- Mówisz? - Kastiel poprawił się na kanapie siadając wygodniej i zwracając się bardziej w stronę mojej kuzynki. - No to wiesz, możemy skoczyć to ci jakiś zafunduję. Choć osobiście uważam że jest zbędny. - Odparł Kastiel Devil ignorując reakcję i obecność... nas wszystkich.
- Ekhem... - Rozalia odchrząknęła. - Nadal tu jesteśmy. - Poinformowała.

***

   Przyznaję szczerze. Jeszcze nigdy w życiu się nie upiłam i ta impreza to był mój pierwszy raz. Mimo tego nie czułam się pijana. Kieliszek po kieliszku. Piwo po piwie, co raz bardziej się rozkręcałam. Byłam bardziej otwarta, odważna. Podobało mi się to. Nawet nie przeszkadzało mi, że tak strasznie kręci mi się w głowie. Czasami docierały do mnie jedynie strzępki tego, co ktoś do mnie mówił. Szumiący dźwięk w mojej głowie nie pozwalał mi na wyłapanie wszystkich informacji.
   Pamiętam, że Hyeongsuna chciał mnie zabrać do domu, że ja nie chciałam, że o to się pokłóciliśmy i... zaraz co potem? A tak. Potem powiedział, że zadzwoni po swojego przyjaciela. Dość dobrze go znam. Wiele razy we trójkę chodziliśmy po mieście, do kina i w ogóle. No i w każdym bądź razie on miał mnie odwieźć, a że jest abstynentem to problemu nie będzie.
Później... później był Kastiel. Kastiel i te dziewczyny, które migdaliły się do niego aż się niedobrze robiło, ale pamiętam że jemu się to chyba podobało. Alkohol dodawał mi odwagi. Chwiejnym, ale pewnym krokiem podeszłam do nich mimo, że nogi mi się troszkę plątały i wymierzylam mu siarczysty policzek. Przynajmniej taki był mój zamiar, bo złapał boleśnie moją rękę w nadgarstku tuż przed samym uderzeniem. Spojrzał mi w oczy. W jego własnych widziałam złość, potem zaskoczenie i determinację. Zaczął mnie ciągnąć gdzieś na bok.
- Gcie idziemy...? - zbulwersowałam się trochę i próbowałam wyrwać. Wyszliśmy przed budynek, a on mnie puścił. Język trochę mi się plątał.
- Co to, kurwa, było?!
- S-sie domyśł... - Burknęłam i odwróciłam od niego obrażona głowę zakładając ręce na piersi.
- Gdzie masz swojego chłopaka?
- Pojechał.
- Jak to? - Kastiel był zaskoczony tym co ode mnie usłyszał.
- Pokł-ciliźmy sie... - Starałam się mówić w miarę normalnie ale było to trudne. Czułam się taka bezsilna. Przymknęłam na chwilę powieki.
- O co?
- Nje... twoja splrawa... - Odparłam urażona. - Masz Devil... i tamte... - Sama nie wiem dlaczego to powiedziałam. Machnęłam ręką.
- Jesteś pijana. Odwiozę cię do domu. - Kastiel poszedł powiedzieć Devil że my już wracamy. Chcąc nie chcąc dostałam rozkaz żeby na niego poczekać. Założę się, że ta informacja nie przypadła jej do gustu.
- David ma mie odwieść... puść... - Co on sobie w ogóle myśli?! Już nie jest moim chłopakiem. Nie ma prawa kontrolować tego co robię! Ja chcę wrócić do środka.
Kastiel był zbyt silny, bym mogła mu się sprzeciwić, albo ja byłam zbyt pijana. Nie wiem. Wsiedliśmy do taksówki. Mój towarzysz oczywiście mógł usiąść z przodu ale władował się na tylne siedzenie obok mnie. Uderzył mnie zapach jego wody kolońskiej. Tyle lat, a on nadal używa tej samej. Przymknęłam powieki i oparłam głowę o jego ramię.
- Co robisz? - spytał, a ja zamroczona przez procenty powiedziałam najgłupszą rzecz jaką mogłam.
- Mmm... ładnie pachniesz... - Na te słowa spiął wszystkie mięśnie. Westchnął cicho.
- A ty za to śmierdzisz alkoholem. - Podniosłam na niego oczy.
- Jesteś niemiły...
- Nie lubię być miły. - Odpowiedział głupio. I jak tu teraz kreatywnie skomentować taki tekst?
- Dla mnie jes...teś... - Czknęło mi się.
- Zdaje ci się.
- Nie jeseś piany... nie pi-eś?... - Ułożyłam się wygodniej i objęłam jego ramię, bo zrobiło mi się przyjemnie ciepło. Tak dawno się do niego przytulałam.
- Piłem. Nie zdążyłem się najebać, bo odstawiłaś cyrk. - Ostatnie zdanie powiedział z wyrzutem.
- Nikt ci nie kaza-y...ł... mie stamtąd zabierać...
- Nikt ci nie kazał się najebać. - Zachichotałam na te słowa, a później się zaśmiałam. - I co jest takie śmieszne?
- Zrymowa-eś... heh... - Przewrócił oczami.
- Można nieco szybciej? - Spytał taksówkarza. - No co ja poduszka jestem? - Tym razem zwrócił się do mnie i nieco się odsunął. Jęknęłam niezadowolona. - Nie jęcz... - Westchnął.
- Myśla-am że dodasz że cię pobudzam... - zachichotałam ponownie.
- Ty... ty już lepiej nic więcej nie pobudzaj, dobra? - Odparł. Położyłam rękę na jego klacie i zaczęłam wolno przesuwać nią w górę i w dół. - Przystań.
- Nie chce... - Odparłam. Wtedy zadzwonił mój telefon
Spojrzałam na wyświetlacz wyjmując go z kieszeni jeansów. "Hyeongsuna-Oppa", Kastiel od razu spytał kto to. Nie odpowiedziałam tylko odebrałam.
- Vanessa, gdzie jesteś? David mówił, że mu powiedzieli, że już z kimś pojechałaś. - W jego głosie słyszałam troskę i strach. Był zmartwiony.
- Z Kas-tielem... jeciemy do domu, Oppa...
- Vanessa, miahnae.* Nie powinienem był cię zostawiać. Powiedz żeby cię zawiózł do mnie. - Chciałam się sprzeciwić, ale mój chłopak się pożegnał.

***

   Gdy dojechaliśmy na miejsce obaj chłopcy zaprowadzili mnie do środka. Hyeongsuna zasugerował, żeby Kastiel również został na noc, bo jest późno, po czym gdy ten się zgodził, poszedł zadzwonić dla mojej cioci.
   Z nim... wszystko jest inaczej. Wszystko jest takie inne niż, gdy byłam z Kastielem.
   Nim poszłam spać Kastiel odprowadził mnie do łazienki. Spytał czy sobie poradzę na co ja przytaknęłam i wtedy zatoczyłam się na kosz z praniem. Gdy czerwonowłosy miał już przekroczyć próg łazienki, jakaś dłoń pociągnęła go w tył za ramię.
- Zajmę się nią. Pewnie jesteś zmęczony. Połóż się już. - Hyeongsuna uśmiechnął się, ale jestem przekonana że nie był to szczery uśmiech. Zamknął za nami drzwi łazienki. - Kochanie, dlaczego nie czekałaś na Davida? Martwiłem się. - Złapał mnie delikatnie za ramiona
- Przepraszam cię... - Spuściłam głowę, a on nie prawił mi morałów, ale mnie przytulił. Przed oczami stanął mi pewien obraz z przeszłośc, z czasów gdy jeszcze mieszkałam w Stormfox.

~~~
   Poczułam jak palce czerwonowłosego niemal wbijały się w moje ramiona. Potrząsnął mną agresywnie.
- Kim był ten facet?!
- To tylko kolega, Kastiel... - Byłam przestraszona. Popchnął mnie na ścianę.
- Z każdym kolegą się tak obściskujesz? I całujesz go na pożegnanie?! - Znowu mną szarpnął. W moich oczach zebrały się łzy.
- To boli... - Spojrzał na mnie przerażony, a potem jakoś łagodniej. - Przysięgam. Kocham tylko ciebie. - Objął mnie i przytulił do siebie.
- Przepraszam Cię... jestem taki zazdrosny o Ciebie... - Uniósł mój podbródek i droczył się ze mną prawie dotykając moich ust swoimi wargami, ale pilnował by przez jakiś czas to się nie stało.
~~~

- Ważne, że jesteś cała. Nie powinienem cię zostawiać. - Hyeongsuna gładził delikatnie moje plecy, a ja z każdą chwilą czułam się co raz bardziej senna.
- Chcę spać... - Powiedziałam. Wtedy mnie puścił. - Tylko prz-myje twarz... - Wskazałam na make up.
- Poradzisz sobie sama? - Skinęłam głową. On zawsze tak się o mnie troszczy. Jest taki uroczy i opiekuńczy. Stanęłam przed lustrem, gdy zostałam sama i pochyliłam się nad umywalką rozpuściwszy włosy. Spojrzałam w lustro. Uśmiechnęłam się. Pamiętam jak...

~~~
- No prooooooszę... - Zrobiłam słodkie oczka uśmiechając się najpiękniej jak potrafiłam. Pomachałam mu pędzelkiem przed twarzą.
- No dobra dawaj. - Westchnął uśmiechając się. Pokręcił przy tym głową i uniósł oczy po samo niebo.
- Yay! - Zapiszczałam z radości i zaklaskałam.
- Byle nie na różowo. - Zaznaczył. Było kupe śmiechu przy tym jak nakładałam mu puder i kredkę.
- Nie mrugaj haha. Bo wyjadę. - Śmiałam się. Skupiłam się malując mu usta bezbarwną pomadką. Oczy miał już grubo obrysowane czarną kredką. Wyglądał ekstra. Jak ci niektórzy faceci z teledysków, które lubi oglądać. - Zrób dzióbek. - Poprosiłam, a gdy mnie posłuchał, nachyliłam się nad jego wargami. Wtedy cmoknął mnie w usta. Zarumieniłam się na co zaczął się śmiać. Opuścił głowę zanosząc się śmiechem, a czerwone rozpuszczone włosy przysłoniły mu twarz. To był... cudowny widok. Zawtórowałam mu. Odrzucił głowę do tyłu i opadł na łóżko.
~~~

   Spojrzałam w lustro ze smutkiem i westchnęłam. Zaczęłam zmywać makijaż. Cholera... niedobrze mi. Podbiegłam do toalety i uklęknęłam przy niej. Zwymiotowałam do klozetu. Rozpuszczone włosy prawie wpadały mi do ust. Ohyda. Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do łazienki.
- Van, oh... - Poznałam, że to Kastiel.
- Idź stąd... - uniosłam rękę chcąc tym gestem pokazać, że jest ok. - Nie patrz... - Tak jak przypuszczałam nie spełnił mojej prośby, ale uklęknął przy mnie. Złapał moje włosy, by nie leciały mi w przód.
- Spokojnie. Nic się nie dzieje. - Chciałam odpowiedzieć, lecz z moich ust wydobyło się "blee...". Założę się, że go to obrzydza.
- Wstyd... mi... sorry... - Jakoś wydusiłam. Naplułam do klopa kilkakrotnie. Kastiel pomógł mi wstać i wziął wacik. - Co ty...?
- Zmyję ci makijaż. - Namoczył wacik, bo ja nie używam kremu do demakijażu.
- Nie, nie. Ja sobie poradzę. Zostaw...
- Siadaj. - Opuścił deskę klozetową i dotknął mojego ramienia. Zaczął ocierać mi twarz. Zamykałam i otwierałam oczy na rozkaz. Na koniec starł szminkę z moich warg. Musnął dolną opuszkiem palca. Spojrzałam mu w oczy rozchyliwszy lekko usta. Przed oczami na ułamek sekundy stanął mi obraz jak Kastiel mnie całuje. Chyba za dużo wypiłam. Ta fantazja się nie spełni. Poza tym mam Hyeongsune, a Kas ma Iris.- Gotowe. - Wstałam.
- Dziękuję... - Powiedziałam wstając i starając się na niego nie patrzeć ruszyłam do drzwi łazienki. Mdli mnie...
Kastiel wyszedł za mną podtrzymując mnie. W połowie drogi do pokoju spotkaliśmy mojego chłopaka, który oczywiście od razu zabrał mnie od niego i sam zaprowadził do łóżka. Usiadłam i rozebrałam się, kiedy zostałam sama. Przyłożyłam głowę do poduszki i przykryłam się.
   Dlaczego Kastiel to robi? Całował się z Iris. Byłam jego zabawką, a on nadal zachowuje się jakby się o mnie martwił. To dla mnie niepojęte. Aż tak dobrze umie grać. Z łatwością owija sobie każdą upatrzoną dziewczynę wokół palca. Ych... czemu musi być taki przy... Hyeongsuna! Boże, nie. Nie będę już myśleć o Kastielu. Muszę pamiętać, że to dupek. Oppa mnie kocha. Jemu naprawdę na mnie zależy.
   Zamknęłam oczy wzdychając. Ych... stanik mnie gniecie. Wsunęłam ręce pod koszulkę i rozpięłam go, po czym zdjęłam szelki i schowałam biustonosz pod poduszkę. Ach... od razu lepiej.
   Przed oczami, nie wiem dlaczego, stanął mi obraz Kastiela całującego mój dekolt i szyję. Niemal jak w realu widziałam jego oczy, ramiona... jakby się nade mną pochylał właśnie w tym momencie. Mruknęłam zamknąwszy oczy i poruszyłam się niespokojnie.

[+18]

   Poczułam pustkę i niemiłe ssanie w żołądku. Czułam taki dziwny ból w podbrzuszu. Nie umiałam się powstrzymać. Obraz nas obojga w niedwuznacznej sytuacji nie chciał opuścić mojej głowy. Wsunęłam ręce pod kołdrę i zaczęłam muskać sutki przez bluzkę wewnętrznymi stronami dłoni. Poruszałam nimi w górę i w dół. Westchnęłam. Zrobiło mi się ciepło. Instynktownie delikatnie wyrzuciłam biodra do góry nieco rozsuwając nogi. Zrobiłam się mokra, a ból w podbrzuszu nie ustawał więc ścisnęłam piersi w rękach podwinąwszy koszulkę pod szyję. Ponownie westchnęłam. Moje sutki stały się twarde. Wahałam się przez chwilę, ale tak bardzo chciałam sobie ulżyć. Jęknęłam cicho.
- Ach... ym... K...astiel... - Szepnęłam. Mimo że nie zdradziłam Hyeongsuny, czułam się jakby go zdradzała tu i teraz. Jakbym robiła coś złego, ale było mi tak dobrze.
   Pogładziłam wewnętrzną stronę moich ud rozsuwając je. Byłam już naprawdę podniecona. Przymknęłam powieki, by ponownie przywołać obraz Kastiela. Zarumieniłam się, kiedy wyobraziłam sobie jego nagie plecy i pośladki. Mruknęłam zaczynając dwoma palcami pocierać swój skarb przez materiał już przemoczonych majtek. Mój oddech przyśpieszył sama nie wiem kiedy. Oddychałam głośniej. Wiedziałam, że muszę szeptać i nie wolno mi się odezwać na głos, bo spowodowałoby to niepożądane skutki.
- Kastiel... n-nie przestawaj... - Westchnęłam. - Weź mnie... ach... - Wsunęłam rękę pod bieliznę drugą dłonią pieszcząc lewą pierś. Palcem wskazującym poruszałam sutek. Wygięłam się w delikatny łuk. W tym samym czasie nieznośnie powoli przesunęłam środkowym i wskazującym palcem po moim kwiecie ledwie go dotykając. - Ach... - Było mi tak wstyd. Nigdy tak nie mówiłam nawet podczas pierwszego razu z Kastielem się powstrzymywałam. Czułam się taka grzeszna. Czułam się... jakbym robiła coś zakazanego. Miałam poczucie winy, a jednocześnie byłam taka szczęśliwa i podekscytowana. Spojrzałam na okno zasłonięte pomarańczową zasłoną. Potem na drzwi i szafę jakbym sprawdzała czy przypadkiem kogoś nie ma w pokoju. Zamknęłam powieki wkładając palce między wargi sromowe. - P-pieprz mnie... jestem suką... - Szepnęłam bojąc się, że ktoś mnie usłyszy. - Jestem twoja... - Poruszając palcami w górę i w dół pragnęłam wypowiedzieć te słowa. Nie poznawałam samej siebie, lecz nie umiałam się powstrzymać. Westchnęłam. Uniosłam biodra rumieniąc się. Wyobrażałam sobie, że to Kastiel sprawia mi przyjemność. - Mmmh... - Majtki zatrzymały się gdzieś poniżej moich kolan. Rozłożyłam nogi. Wsunęłam dwa palce głębiej robiąc sobie palcówkę. Po pewnym czasie dorzuciłam trzeci palec, ale ponieważ nie było to tak przyjemne, wróciłam do dwóch. Przyśpieszyłam ruchy wkładając je do samego końca, tak, że całe znikały w moim wnętrzu.
Otworzyłam szeroko oczy, gdy drzwi niespodziewanie się otworzyły. To był Hyeongsuna ze szklanką wody.

[THE END +18]

- Hej, Księżniczko. - Powiedział pieszczotliwie. - Nie śpisz? - Podszedł do łóżka. Szybko zaciągnęłam majtki i opuściłam koszulkę pod kołdrą udając, że się wiercę, bo jest mi niewygodnie. Usiadłam. Palce miałam mokre. Wytarłam je o wewnętrzną stronę kołdry tak, by Hyeongsuna tego nie zauważył. - Pomyślałem, że pewnie strasznie chce ci się pić. - Wzięłam od niego szklankę, kiedy przysiadł na łóżku i napiłam się. Podciągnęłam kołdrę zasłaniając swój biust okryty jedynie materiałem koszulki. Wypiłam jednym duszkiem. Miał rację, chciało mi się pić. Mam tylko nadzieję, że mnie nie słyszał.
- Dziękuję. - Pocałowałam go w policzek, ale tak naprawdę chciałam żeby już poszedł. Czułam się podniecona i niespełniona. Okropne uczucie. Gryzło mnie jedynie to, że masturbowałam się myśląc o Kastielu, zamiast o Hyeongsunie.
- Położyć się z tobą?
- Em... nie, nie. Nie musisz. Chincha.* Pewnie jesteś zmętczony. - Wspominałam, że Hyeongsuna jest narodowości koreańskiej? Nauczył mnie kilku podstawowych zwrotów, ale i tak niewiele umiem.
- Trochę, ale mogę położyć się z tobą. Uśmiechnął się do mnie uroczo. Poczułam się przez to okropnie. Miałam wrażenie, że chwilę temu go zdradziłam. Jak mogłam myśleć o Kastielu będąc z Hyeongsuną.
- Kochany jesteś ale... wiesz jestem zmęczona. Po za tym... zaraz pewnie znowu pójdę do łazienki... - Gdy wyrzygałam część alkoholu, byłam już trochę bardziej trzeźwa. Przynajmniej tak się czułam.
- Źle się czujesz? - Zmartwił się.
- Mdli mnie jeszcze czasami. - Tak chciałam już zostać sama i wrócić do poprzedniej czynności.
- To może lepiej z tobą zostanę?
- Nie, kochanie, idź spać. Naprawdę nic mi nie jest. - Zapewniałam go. Nigdy aż tak nie nalegał. Dziwne... Gdy w końcu się poddał i poszedł do siebie, ubrałam jakieś dresy leżące na podłodze i wyszłam na balkon. Muszę zaczerpnąć świeżego powietrza.
   Na balkonie, który był przy pokoju obok, stał Kastiel i palił papierosa. Zadrżałam. Tak czułam, że go tu spotkam.
- H-hej... - Jak zimnoooo...
- Zwariowałaś? Wracaj do środka. - Ja zwariowałam? Sam dziś szedłeś bez czapki.
- Mogę bucha? - Zapytałam, a chłopak w odpowiedzi zrobił wielkie oczy.
- Palisz?
- Czasami... - Podał mi papierosa. Mmm... miętowo-owocowy z klikiem. Takie jakie lubię najbardziej.
- Nigdy bym nie pomyślał. - Oparł się o barierkę.
- Ludzie się zmieniają. - Zaciągnęłam się i znowu się zatrzęsłam. Nagle poczułam jak coś okrywa moje ramiona. Castiel wziął mi papierosa.
- Wkładaj. - Posłusznie włożyłam ręce do rekawów jego kurtki, która szczerze była na mnie trochę za duża. Pociągnęłam nosem. Kastiel odpalił kolejnego papierosa. - Mięta?
- Oba. - Odparłam. Kliknął smak i podał mi fajkę. - Kastiel?... Dlaczego przyjechałeś? - Zapytałam w końcu i zaciągnęłam się.


*Annyeong haseyo - Dzien dobry
*Oppa - Chłopak (ang. Boyfriend)
*Miahnae - Przepraszam
*Chincha - Naprawdę/Serio

Przepraszam, że tak późno. Postaram się dodawać cóśśś co tydzień :*

2 komentarze:

  1. Świetny jak zawsze. :*
    Jej! Rozdziały będą co tydzień!
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super,warto było czekać :)

    OdpowiedzUsuń