sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 26 [+18]

   Rozalia tak jak obiecała porozmawiała z Leo o mojej trudnej sytuacji. Podczas tej rozmowy stałam skrępowana ze spuszczoną głową zwłaszcza, kiedy usłyszałam o co Roza go prosi. To było zbyt wiele. Mianowicie chodziło o to, żeby Leo pozwolił mi zamieszkać w domu, który budował już dwa lata. Miał on być przeznaczony dla Lysandra, kiedy znajdzie sobie dziewczynę, albo po prostu będzie chciał się wyprowadzić. Coś w formie prezentu na osiemnastkę. Czułam się okropnie z tym, że nie dość iż popsuję Lysowi niespodziankę, to jeszcze znowu będę na kimś żerować jak jakiś pasożyt. Odmówiłam grzecznie. Nie chciałam wyjść na niewdzięczną, ale to co mi zaoferowali, było tak wspaniałe, że nie mogłam tego przyjąć. Nie zasłużyłam.
- Przestań, Vanessa. – Odpowiedział Leo uśmiechając się do mnie, a ja spojrzałam na niego niepewnie i nieśmiało. – Jestem pewien, że Lysander nie będzie miał nic przeciwko. – Zapewniał mnie.
- A-ale to przecież miał być jego prezent urodzinowy. Poza tym nie pracuję. Nie utrzymam tego domu sama. – Chłopak chwycił swój podbródek zastanawiając się zapewne co zrobić w tej sytuacji. Spojrzał niepewnie na swoją dziewczynę uśmiechając się niewinnie. – No ma rację. W takim razie… - Nie dokończył zdania tylko spojrzał błagalnie na białowłosą. – Rozalia… - Wydaje mi się, czy on próbuje ją przekonać, żebym mogła tutaj zostać? Popatrzyła na niego oburzona.
- Co „Rozalia”? Nie ma mowy. – Odwróciła od niego głowę zakładając ręce na piersi. Nadąsała się i zamknęła na chwilę oczy, a potem niepewnie kątem oka spojrzała na Leighta który ją objął. Szepnął jej do ucha coś, ale nie usłyszałam co. W odpowiedzi westchnęła zrezygnowana.
- Jak dla mnie lepiej będzie jeśli zostanie u Blacka. – A już mieliśmy nadzieję, że się zgodzi. Odeszła pewnym krokiem i skierowała się na górę. Leo spojrzał na mnie smutno, na co ja odpowiedziałam, że  nic nie szkodzi, że tak wyszło. Chociaż muszę przyznać, że mieszkanie u obcej pary trochę mnie przeraża.
   Jeszcze tego samego wieczoru spakowałam rzeczy które przyniósł mi Ken i opuściłam dom Blushów. Lysander próbował mnie przekonać, żebym została. Nawet chwycił moją dłoń i ściskał ją tak, że nie mogłam się wyrwać, chociaż próbowałam. Krzyczałam żeby mnie puścił, że już wszystko ustalone i tak dalej, ale on mnie kompletnie nie słuchał.
- Nie możesz tam mieszkać! – Wrzeszczał tak samo głośno, lecz w jego głosie było więcej determinacji. – Nie puszczę cię! – Jego brat objął go w talii i starał się ode mnie odciągnąć, ale białowłosy się nie dawał.
- Ly…sander…  - Wkładałam całą siłę w to by przekroczyć próg domu. Dziękuję Ci Boże, że nikogo nie było na ulicy podczas tej całej szopki. Roza chwyciła rękę chłopaka i zaczęła powoli uwalniać mój nadgarstek z uścisku.
- No puść ją…  - Warczała przez zęby. – Lysander… co z tobą?! No puszczaj!
- No dobra! – Warknął po czym mnie puścił, a w efekcie cała trójka z okrzykiem paniki wylądowała na podłodze. Leo na samym dole, a pozostała dwójka go przygniotła. Biedak. Patrzyłam na to zszokowana i aż trudno było mi się powstrzymać od śmiechu. Wyglądało to zabawnie chociaż z punktu widzenia samych poszkodowanych zapewne nie było.
- Nic wam nie jest? – Zapytałem lekko się uśmiechając i wystawiłam rękę do Lysandra, by pomóc mu wstać. Przyjął ją.
- Vanessa, zostań u nas, nie idź do niego. – Powiedział błagalnie. Miałam wrażenie, że powinnam jak najszybciej się stąd ewakuować zanim padnie na kolana, albo złapie mnie i skuje nas kajdankami.
- Postanowiłam już. Państwo Black nie mają nic przeciwko. – Oznajmiłam na co Leo i Roza spojrzeli na mnie zaskoczeni.
- To… tata Kastiela nie rozstał się z żoną? – Zapytał czarnowłosy.
- Nie wiem, chyba nie. Ostatnio jak tam byłam, to widziałam ich razem. – Lysander słysząc moją odpowiedź zacisnął ręce w pięści i spuścił wzrok po czym spojrzał na nas ze złością.
- To jego kochanka, nie żona. – Warknął. Zaraz ja już nie rozumiem. Ta kobieta nie jest matką Kastiela? Aaaa…. To wyjaśnia jego chłodne podejście do jej osoby. Mimo to nie rozumiem, jak matka może zostawić swoje dziecko? Jego ojciec ma kochankę? I mieszka z nią? Teraz już rozumiem dlaczego Kas tak bardzo chciał wyjechać w trasę. Widok taty z Inną kobietą musiał być dla niego zbyt bolesny.
- K-kochanka?
- Tak Vanessa, kochanka. Jego matka wyprowadziła się bardzo dawno temu. Nie mówił ci o tym? – Zapytał nadal zdenerwowany Lys. W jego oczach widziałam wściekłość i żal. Żal do mnie, że się wyprowadzam? A może żal, że nawet taki argument mnie nie przekonał bym została? W każdym bądź razie, to co powiedział musiało być wielką tajemnicą. Chociaż ile może minąć, zanim ludzie zaczną gadać? Nie rozumiem tylko jednej rzeczy. Jak pani Black mogła tak postąpić. A może nie miała warunków, by zabrać Kastiela ze sobą? Sama nie wiem co myśleć. Czy dlatego nie chciał bym tam zamieszkała? Ze względu na to, że jego tata mieszka z kobietą, z którą nie zawarł małżeństwa?
- N-nie… nic mi nie mówił. Ale mi to nie przeszkadza. Oboje są bardzo uczynni. Nie chcę być ciężarem dla was. – Odparłam patrząc na Rozalię i Leo. Uśmiechnęłam się. Postawiłam walizkę i przytuliłam Lysandra. Odwzajemnił mój uścisk. Ściskał mnie tak mocno, że czułam jak trudno mi jest oddychać. Złotooka również się do mnie uśmiechnęła po czym zabrała swojego chłopaka do kuchni, by zostawić nas samych. Zacisnęłam ręce na jego koszulce szepcząc uspokajające słowa. Kiedy mnie puścił stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek. – Będzie dobrze. Spotkamy się jutro w szkole, zgoda? – On jedynie pokiwał twierdząco głową, a ja złapałam reklamówkę i wyszłam. Pomachałam mu jeszcze po czym zamknęłam za sobą drzwi. Po resztę rzeczy przyjdę do Huków, kiedy Kena nie będzie w domu. Strasznie boję się go zranić. Nie chcę na niego wpaść, gdy będę się wyprowadzać.

***

   Nie miałam tyle szczęścia podczas wyprowadzki i niestety spotkałam Kentina. Tym lepiej, bo miałam okazję oddać mu pierścionek. Brunet był na mnie tak wściekły, że nawet nie chciał wysłuchać mojego tłumaczenia. Nie zdążyłam mu powiedzieć o tym, że zmusili mnie do tego jego rodzice i, że jest moim najlepszym przyjacielem. Czułam jak głęboką ranę mu zadałam. W jego zielonych oczach widziałam łzy. Drżał z nadmiaru emocji patrząc na mnie z żalem i pogardą. Nie rozumiał, że jeśli bym się z nim nie zaręczyła, jego rodzice wyrzuciliby mnie z domu i nie pozwolili tam mieszkać. Trzasnął mi drzwiami przed nosem. Pani Samantha widząc całe to zajście przytuliła mnie mocno. Ufnie oparłam głowę na jej klatce piersiowej i pozwoliłam łzom płynąć. Czułam się okropnie z tym co zrobiłam. Kiedy już w miarę się uspokoiłam, włożyłyśmy moje walizki do samochodu i odjechałyśmy. To bardzo miłe ze strony pana Blacka, że pożyczył nam samochód. Czułam co raz większą sympatię do tego człowieka. A ta Sam? Wcale nie jest taka zła, jak twierdził Lysander.

***

   Przez pierwsze dni trudno mi było jeszcze zapamiętać do końca gdzie co się znajduje, ale już po tygodniu mogłam swobodnie poruszać się po mieszkaniu. Odnosiłam wrażenie jakbym odzyskała rodzinę. Tata Kastiela chętnie pomagał mi w lekcjach, a Samantha świetnie gotowała. Powiem więcej z Sam się zaprzyjaźniłam. Było pięknie, do tygodnia czasu. Potem zaczęło się wszystko psuć. Co prawda pan Black nadal w moich oczach był tym uczynnym człowiekiem, który mnie przygarnął jednak z czasem zauważyłam, że jego zachowanie w stosunku do mnie jest trochę podejrzane. Na przykład to, kiedy pewnego razu jedliśmy kolację w dwoje, bo jego partnerka musiała zostać dłużej w pracy. Ubrudziłam się sosem od spaghetti, a on wytarł mi Kocik ust opuszkiem kciuka i zlizał sos uśmiechając się do mnie. Trudno mi opisać co wtedy czułam. Na pewno byłam skrępowana i zaskoczona. Mimo to, całe to zajście uważałam, za wyraz troski. Traktowałam go trochę jak ojca. Kilka razy przyłapałam go na tym, że kiedy brałam prysznic kręcił się w pobliżu i niejednokrotnie wszedł mi do pokoju, kiedy się przebierałam. Od tamtego czasu nie szłam tam w ręczniku po kąpieli, ale brałam ubrania ze sobą do łazienki. Czasami, gdy zmywałam naczynia czy wyciągałam coś z szafki w kuchni, dawał mi klapsa. Na początku traktowałam to jako niewinne droczenie się. Powiedział mi, że cieszy się że tu mieszkam, bo od dawna bardzo chciał mieć córkę.
   Najpierw wydawało mi się, że jesteśmy tylko zwyczajną grupą przyjaciół, którzy sobie nawzajem pomagają. W krótkim czasie wszystko się zmieniło. Nie kazali mi za nic płacić tak jak zrobili to rodzice Kena, ale czułam się tam jakbym była ich… służącą? Odkąd tam zamieszkałam, co raz częściej to ja musiałam gotować. Żadne z nich nie sprzątało. Sama musiałam się tym zajmować. Wiedziałam jednak, że to mała cena za to co dla mnie zrobili. Przynajmniej nie muszę się martwić, że zostanę wyrzucona, gdy nie zapłacę im odpowiedniej kwoty. Zakupy robiłam z ich wspólnych pieniędzy. Nie podobało mi się jedynie, że kilka razy dziennie pan Black potrafił wysyłać mnie po papierosy, piwo, wódkę i tego typu rzeczy. Za pierwszym razem musiałam opowiedzieć wszystko zaprzyjaźnionej z jego rodziną ekspedientce, by ta zgodziła się sprzedać mi alkohol. Bałam się, czy mogę jej zaufać, ale jednak się na to zdecydowałam. Niedługo po tym zdarzyło się jednak coś, co otworzyło mi oczy.
   Siedziałam na kanapie w sobotni wieczór i oglądałam telewizję. Tata Kastiela usiadł obok mnie i przez jakiś czas w ciszy skupialiśmy się na filmie. W pewnym momencie zgasił światło pod pretekstem, że tak lepiej mu się ogląda. Nie sprzeczałam się. W końcu to jego mieszkanie. Usiadł bliżej mnie i wystawił rękę na oparcie kanapy. Udałam, że wcale mi to nie przeszkadza kiedy przytulił mnie do siebie. Sam mówił, że jestem dla niego jak córka. Córkę się tuli. Wyszeptał moje imię, a kiedy spytałam grzecznie o co chodzi, poczułam jego usta na swojej szyi. Od razu się odsunęłam. To było obleśne i wstrętne. Wytarłam ręką szyję naciągając na dłoń rękaw bluzki. Wstałam energicznie.
- Co pan robi? – Zapytałam zszokowana i lekko wystraszona. Kiedy wstał, zaczęłam się cofać, a zawadziwszy o nogę ławy upadłam na ziemię. Mężczyzna pochylił się nade mną i przyparł mnie do podłogi.
- Chcesz tutaj mieszkać? To jedynie na moich warunkach. – Syknął przez zęby i zaczął mnie całować. Starałam się go odepchnąć, odwracałam głowę, ale był dla mnie zbyt silny. Łzy napłynęły mi do oczu, kiedy opuścił ramiączko mojej bluzki i zaczął całować odsłonięte ramię. Czułam wstręt do niego i do siebie. Znaczył mokre ślady na mojej skórze. – Zamilkłaś. – Zauważył, a ja na nie odpowiedziałam. Dlaczego mnie zawsze spotyka taki los? Przypomniał mi się dzień, kiedy Kastiel przyparł mnie do ściany i robił coś podobnego wbrew mojej woli. Ale Kastiel nie jest jak jego ojciec! Czy jest…? Sama już nie wiedziałam co myśleć. Miałam na tyle szczęścia, że Samantha była na górze i poprosiła by mężczyzna do niej przyszedł. Przed tym powiedział mi jeszcze, że jeżeli ktoś się o tym dowie, słono za to zapłacę i należycie się ze mną rozprawi.
   Sama się sobie dziwiłam, ale zatęskniłam za moimi zastępczymi rodzicami. Wolałabym już być z nimi niżeli u pana Blacka, do którego tamtej nocy straciłam całkowicie szacunek. Przestałam już go podziwiać i przestałam być mu wdzięczna za to, że mnie przygarnął. Oczywiście nie mając gdzie pójść i nie chcąc trafić do Domu Dziecka nikomu o niczym nie powiedziałam. Dobrze, że przez pracę nie miał aż tyle czasu by skupiać się na mnie, no i tak naprawdę jedynie mnie dotykał, chociaż mimo to czułam się brudna i bezwartościowa. Nigdy między nami nie doszło do stosunku, ale odnosiłam wrażenie, że zachowuję się jak dziwka godząc się na jego warunki.
   Mimo tego co przechodziłam przez ostatnie dni, nie byłam nieszczęśliwa. Mnie i Lysandra bardzo do siebie zbliżył wyjazd Kastiela. Staliśmy się naprawdę dobrymi przyjaciółmi. Nie żeby wcześniej było inaczej, lecz spędzaliśmy w swoim towarzystwie dużo więcej czasu. Dowiedziałam się, że jego ulubionym daniem są naleśniki, że uwielbia naturę i świeże powietrze, a poza wierszami pisze też w międzyczasie powieść, którą bardzo chciałby kiedyś opublikować. Czasami pomagam mu w poprawianiu błędów, chociaż musze przyznać, że ortograficzny ani razu mu się nie zdarzył. Dzięki niemu nie myślałam na co dzień o tym co przeżywam wróciwszy do domu. W zasadzie z miesiąca na miesiąc co raz rzadziej tam bywałam, co nie podobało się panu Ryanowi.
   Wracając do moich relacji z Lysem, muszę powiedzieć, że byłam naprawdę ślepa. Jak mogłam nie zauważyć, że białowłosy czuje do mnie coś więcej niż przyjaźń? Bałam się wyznać mu, co ja tak naprawdę myślę. Przecież do tej pory nigdy się z nikim nie związałam. Nigdy nie miałam chłopaka. Nie wiem jak to jest. To było chłodne popołudnie i mimo iż był to styczeń, wcale nie padał śnieg. Ba, w tym roku postanowił sobie chyba zrobić wolne. Siedzieliśmy w pokoju Lysa i piliśmy herbatę przegryzając ją ciasteczkami. Odstawiłam kubek na szafkę nocną i poczułam dłoń białowłosego na moim policzku. Od razu na niego spojrzałam. Jego twarz była tak blisko mnie, że niemal stykaliśmy się nosami. Czułam jak oblewam się rumieńcem. Doskonale wiedziałam, co zaraz może się stać, ale nie próbowałam tego jakoś szczególnie powstrzymać. Nie robiłam nic, poza tym, że wpatrywałam się w jego dwukolorowe tęczówki. Delikatnie położył swoje wargi na moich całując delikatnie. To była ulotna chwila, niczym muśnięcie motylich skrzydeł. Dotknęłam jego dłoni, którą trzymał na moim policzku. Pogłaskał mnie po nim i opuściwszy rękę zarumienił się. Powtórzył niepewnie pocałunek, który tym razem odwzajemniłam. Nie chciałam wiedzieć, co pomyślałaby Rozalia, gdyby nas zobaczyła w takiej sytuacji. Odwróciłam wzrok.
- W-wybacz… - Wydukał białowłosy nie patrząc na mnie.
- N-nie szkodzi… - Odpowiedziałam równie niepewnie. Ten pocałunek był inny niż te którymi obdarzał mnie… Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym oblechu. Mimo że, mam gdzie spać, co jeść, mam dach nad głową, to moje relacje z panem Blackiem, wszystko niszczą. Po zajściu, które miało miejsce u Blashów od razu wróciłam do domu przepraszając Lysandra. Zapewne domyślił się, że to przez to co stało się chwilę temu, jednak nie powstrzymywał mnie. Cieszyłam się, że rozumie iż muszę to wszystko przemyśleć. Nie pośpieszał mnie w podjęciu decyzji i tak naprawdę nic z tym nie robiłam prze okrągłe kilka miesięcy. Zdarzały nam się jeszcze krótkie epizody. Jednakże były to tylko niewinne pocałunki. Nigdy nie wyznaliśmy sobie nawzajem uczucia. Kochałam Lysa, ale… nie tak jakby on tego pragnął. Moje myśli ciągle krążyły wokół Kastiela i Debry. Miałam co do niej złe przeczucia,a  Kas był moim przyjacielem. Nie chciałam by po raz kolejny cierpiał.

***

   To był chyba… drugi… nie. Trzeci kwietnia. Tak, trzeciego kwietnia wieczorem Iris planowała piżama party. Oczywiście zaprosiła na nie wszystkie dziewczyny z klasy. Amber się wprosiła, a ponieważ rodzicielka rudowłosej była w domu, nie mogłyśmy wyrzucić biednej blond istotki, która rozpłakała się na jej oczach szlochając, że nie wie dlaczego jesteśmy dla niej tak wredne. Wiedziałam, że to że tutaj została nie wróży nic dobrego. W przeciągu godziny, zostałam upaćkana lodami, przez co musiałam przebrać się w inną piżamę, na której zaraz, oczywiście „przez przypadek” Amber wylała napój wiśniowy. Jakby tego było mało wyjadała niemal wszystko z przynoszonych przez mamę Iris słodyczy i przekąsek, no i ciągle przy każdej jednej grze w jaką grałyśmy starała się mnie ośmieszyć. Jednym słowem uprzykrzała mi życie jak zawsze. Około pierwszej w nocy położyłyśmy się do śpiworów i poszłyśmy spać. Jak ja się strasznie cieszę, że usłyszałam kroki, bo blond włosa jędza miała zamiar obciąć mi włosy. Wstałam energicznie krzycząc jej imię na pół mieszkania. Zapewne pobudziłam nie tylko moje przyjaciółki. Violetta podbiegła i zapaliła światło, ale Amber zdążyła pozbyć się nożyczek, chowając je gdzieś. Poskarżyłam się wszystkim, co chciała mi zrobić ta żmija, lecz dziewczyny nie widziały żadnych dowodów na to, że mówię prawdę.
- Vanessa zaczekaj… no gdzie idziesz… - Jęczała Kim idąc za mną z całą pozostałą ósemką. Ósemką, bo panna Shame postanowiła zabrać ze sobą swoje kumpelki. Nim wszystkie wstały, zdążyłam już zaciągnąć na siebie swoje czarne dżinsy i białą bluzkę. Widniało na niej szaro-czarne serce ułożone ze złożonych ptasich skrzydeł. Ogólnie ładny nadruk. Przypominał mi o tatuażu Lysandra.
- Do domu. – Warknęłam wściekła, że mi nie wierzą. Kto jak kto, ale to moje najlepsze przyjaciółki! A zwłaszcza Rozalia! Byłam na nie wściekła.
- No weź, przestań się wygłupiać. – Poprosiła owa dziewczyna, na co ja zmierzyłam ją wzrokiem.
- Skoro wolicie ją ode mnie, to proszę bardzo!  - Naprawdę bałam się już tam zostać na noc. Wolę spać we własnym łóżku i iść w nocy przez ciemną ulicę, niż narażać się dłużej na złośliwostki Amber, które w ciągu tych paru godzin diametralnie przybrały na sile.
- Wcale jej nie wolimy. Proszę zostań. – Błagała mnie Viola i chwyciła moją rękę. Zaznaczyłam że albo Amber stąd wyjdzie albo ja na co Iris odpowiedziała mi, że jest za późno, żeby którakolwiek z nas wracała do domu.
- W takim razie, ja wychodzę. – Ubrałam buty i wyszłam trzaskając drzwiami. Niekulturalnie, no ale wyprowadziły mnie już z równowagi. Rudowłosa jeszcze za mną krzyczała, ale ja jej już nie słuchałam. Szłam tak szybko jak jeszcze nigdy. Niemal biegłam. Chłodny wiatr we włosach sprawiał, że przechodziły mnie nieprzyjemne dreszcze.
   Dobrze, że dostałam własny komplet kluczy do domu pana Blacka. Weszłam i od razu się rozgrzałam. Zdjęłam buty, po czym poszłam do łazienki i wzięłam koszulkę. Leżała na koszu na śmieci. Spałam w niej czasem, a nie była jeszcze tak brudna. Będę w niej spała dopiero trzeci raz. Nie wiem czemu Sam ją tutaj położyła. Zdjęłam z siebie ubrania i stanik, po czym, kiedy zostałam w samych majtkach wrzuciłam te rzeczy do kosza na brudy. Ubrałam na siebie obcisłą ciemnogranatową koszulkę na ramiączka. W tym domu było naprawdę gorąco. Przejrzałam się w lustrze. Ech… Rozpuściłam włosy z koka, który związałam nim wyszłam do Iris. Potrząsnęłam głową i przełożyłam włosy w przód, a potem do tyłu. Westchnęłam. Nie myłam już drugi raz zębów, bo bez przesady. Skierowałam się do pokoju.
- Ech… padam… - Powiedziałam zrezygnowana otworzywszy drzwi i zamarłam. Nie wiedziałam już czy mi się to wydaje, czy może śnię. – K-kastiel? – Siedział na swoim łóżku z laptopem i oglądał jakiś film, który od razu wyłączył słysząc mnie. Nie odpowiedział. Przez pewien czas po prostu na siebie patrzyliśmy. Chłopak zamknął ekran laptopa, a ja zaświeciłam światło, bo ogarnęła nas ciemność.
- Prosiłem cię, żebyś się tutaj nie wprowadzała. – Powiedział z wyrzutem. Nie miałam odwagi by obok niego usiąść. Zauważyłam, że wszystkie jego rzeczy leżą jeszcze w otworzonych walizkach. Zapewne zauważył, że w szafkach są moje rzeczy. Aż dziwne, że ich nie wrzucił i nie włożył tam swoich ubrań.
 -W-wiem… a-ale… - Tak dawno go widziałam. To będzie już z pół roku. Czy się zmienił? Nie, raczej nie bardzo. Może jedynie jest trochę bardziej wysportowany. Ma większe bicepsy, ale takie… są w sam raz. Nie no! Stop! O czym ja myślę! Nie mam prawa o nim myśleć, przecież ma już dziewczynę.
- I jak zwykle płyta ci się tnie. – Prychnął rozbawiony. Zarumieniłam się, a on kiwnął bym usiadła obok niego. Zasłoniłam się rękami niepewnie spełniając jego prośbę. Nie dość, że ta bluzka jest krótka, to jeszcze na ramiączkach i z lekkim dekoltem. No i jest mega obcisła.
- J-jak było w-w trasie?... – Spytałam niepewnie. Czułam się tak skrępowana. W odpowiedzi wzruszył ramionami i spojrzał na mnie ze znudzeniem.
- Może być. Chuj, że nie mogą mnie przyjąć, bo mój stary nie wyraził na to zgody, a nie jestem jeszcze pełnoletni. – Poskarżył mi się. Popatrzyłam na niego ze współczuciem. W jego oczach widziałam, że miał do nich ogromny żal.
- Jestem pewna, że popełnili ogromny błąd. Ale to znaczy, że Debry też nie przyjęli? – Kastiel odwrócił wzrok i powiedział, że ona skończyła osiemnaście lat pół roku temu, więc nie mieli przeciwwskazań by ją wypromować. – Wiesz, nie znam się na tym, ale chociaż związek na odległość jest trudny, wydaje mi się, że może wam się udać. Wierzę w to. Bardzo mocno. – Zapewniałam go, chcąc jakoś pocieszyć. Uśmiechnęłam się, a ten westchnął.
- Skończ wreszcie pieprzyć. Nie jesteśmy już razem. – Jego ostatnie słowa sprawiły, że spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami. Czy on naprawdę to powiedział? Czyli mam jeszcze szansę? Ale… po tym co ostatnio przeżyłam z Lysandrem. Czy byłoby to wobec niego fair? Zaraz! Stop! Zapędziłam się! Przecież skoro nie są razem, to… coś musiało się wydarzyć.
- P-przepraszam… - Wydukałam spuszczając głowę. – A… co się stało, że… - Nie pozwolił mi dokończyć. Dowiedziałam się, że jego związek z Debrą nie istniał już w dniu wyjazdu. Że jest kłamliwą szmatą, dzi… Nie. Nie mogę tego powtórzyć. Nie lubię przeklinać, no i to za wulgarne przezwiska. Potem Kastiel oznajmił, że na jego oczach flirtowała z każdym facetem w zespole i nawet z managerem. Czerwonowłosy odwrócił ode mnie wzrok. Było mi go tak szkoda. Z drugiej strony przecież wszyscy mówiliśmy mu, jaka ona jest! Powinien nas słuchać! Albo chociaż jeśli nie nas to swojego najlepszego przyjaciela! – Ale… przecież wtedy przez telefon… powiedziałeś mi, że…
- A co miałem ci powiedzieć?! Prawdę?! Żebyście potem wszyscy wytykali mi jakim jestem idiotą?! – Skuliłam się słysząc jak głośno krzyczał. Nie lubiłam kiedy to robił. W takich momentach bałam się go, bo nigdy nie wiedziałam, co może zrobić w przypływie gniewu.
- N-nie jesteś… - Powiedziałam cichutko zaciskając powieki z przerażenia.
- Jestem, Vanessa, jestem… - Usłyszałam jego spokojny głos. Nie wiedziałam już co zrobić. Brak górnej części bielizny krępował moje ruchy i wstydziłam się do niego przytulić. Uśmiechnęłam się i pogłaskałam go po ramieniu. Zaśmiał się pod nosem. – Pff… co ty robisz? – Spojrzał na mnie rozbawiony.
- Próbuję cię pocieszyć. Nie widać?
- Nie. – Wyszczerzył się, a ja zaprzestałam swoich działań udając oburzenie. – Jedyne co mnie może teraz pocieszyć, to striptiz. – Wiedziałam doskonale, że żartował, ale jego dowcipy czasami miały tak silne podłoże erotyczne, że nie umiałam powstrzymać rumieńców. Pchnęłam go, ale nie udało mi się go przewrócić.
- Chyba śnisz, ty erotomanie! – Wycedziłam i zaraz po tym poczułam jak szybko bije mi serce. Byłam zażenowana słowami, które wypowiedziałam, ale za to Kastiela bardzo one bawiły.
- Każdej nocy. – Odparł w żartach.
- No to wstawaj i do dzieła. – Ha! Niech ma za swoje, pomyślałam. Teraz niech mu w pięty pójdzie, stwierdziłam. Uśmiechnęłam się chytrze. Wytrzeszczyłam oczy, kiedy Kastiel wstał z łóżka. „Jeśli tego pragniesz.” Odpowiedział na co ja zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona. Chwycił swój t-shirt lekko unosząc go ku górze, a ja wstałam i chwyciłam go za rękę. – C-co robisz, idioto?. – Syknęłam. – Żartowałam. – Dopiero teraz zauważyłam, że przestałam zasłaniać mój biust zakryty jedynie obcisłym topem. Jezu paraduję przed nim w majtkach. To gorsze niż piżama Rozalii, zważywszy na to, że niedawno w prezencie od niej dostałam nową bieliznę.
- Wyluzuj, nie zrobię tego, bo się jeszcze za bardzo podniecisz. – To powiedziawszy wskoczył w powrotem na łóżko, a ja założyłam ręce na piersi i spojrzałam na niego spod byka. Westchnęłam i usiadłam obok.
- Co oglądasz? Mogę z tobą? – Spytałam otwierając laptop przed czym on chciał mnie powstrzymać. Twierdził, że nic specjalnego. – No weź. Kastiel! Pokaż mi! – Z trudem udało mi się otworzyć klapę. Jednakże to co zobaczyłam na ekranie sprawiło, że zamarłam. Sparaliżowało mnie. Nie byłam pewna, czy nadal chcę z nim oglądać ten film. Moje policzki pokryły się rumieńcem. Powoli odwróciłam głowę w kierunku czerwonowłosego i spojrzałam na niego będąc w szoku. Ale czemu ja się dziwię?! On niedługo będzie miał osiemnaście lat! Już w przyszłym roku! Poza tym to chyba normalne w tym wieku. Większość tak ma, ale nikt się do tego nie przyznaje. Kas zarumienił się lekko. Ja chyba śnię. On się rumieni?!
- Uhm… ja… tak tylko… przez przypadek… mi się kliknęło… - Tłumaczył się niezgrabnie. Tak uwierzę mu. Filmik w połowie, otwarta jedna karta i on będzie mi tu kit wciskał, że to było niezamierzone?
- W-w porządku… uhm… t-to normalne… n-nie oceniam cię… - Wydukałam czując jak w moim ciele eksploduje ciepło. Te wybuchy gorąca sprawiały, że miałam ochotę zdjąć bluzkę, albo chociaż iść wziąć zimny prysznic, by się ich pozbyć. Poczułam jak Kastiel przysuwa się do mnie. Uśmiechnął się łobuzersko.
- Nadal chcesz ze mną oglądać?...
- N-no coś ty! – Niemal krzyknęłam odsuwając się od niego energicznie. Zleciałam przy tym z łóżka, z czego on miał niezły ubaw. Myśl, że Kas robi coś takiego dla mnie była nie do pomyślenia. Nigdy nie wyobrażałam sobie, żeby ktoś takie rzeczy oglądał. Znaczy wiem, że ludzie tak robią, ale mimo wszystko, była to dla mnie krępująca sytuacja.
- Chwilę temu stwierdziłaś, że to normalne. – Zauważył Black, a ja podniosłam się z podłogi. Szczerze, muszę przyznać ja… nigdy nie oglądałam takich filmów. Uważałam to za zboczone i nie chciałam taka być. Usłyszałam westchnięcie, a na myśl od razu przyszły mi zboczone obrazy. Lecz Kastiel westchnął jedynie ze zrezygnowania. Jezu, co ten człowiek ze mną zrobił! Oparł się o ścianę i zerknął na mnie kątem oka.
- N-no to co… N-nie zamierzam oglądać tego z tobą… - Wypaliłam w końcu. – Chcę się położyć. – Zażądałam stojąc nad nim z założonymi na biodrach rękami i zawziętą miną.
- Pękasz? – Zapytał, a kiedy odpowiedziałam mu tylko beznamiętnym spojrzeniem dodał. – Pff… cnotka. – To słowo wyprowadziło mnie z równowagi. Ja po prostu wstydziłam się oglądać z nim film erotyczny, to lepiej brzmi niż pornol. To nie oznacza, że jestem jakaś niedoświadczona i mało wiem na ten temat! Chociaż nigdy nie miałam jeszcze okazji być z kimś tak blisko, by doszło do czegoś więcej.
- Powtórz to jeszcze raz a…!
- Twoje groźby! – Zaśmiał się łapiąc się za brzuch. – Jak zwykle powalające! Aż się boję!
- Przestań! Wyłącz to. Chcę iść spać. – Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że skoro wniósł tu swoje rzeczy, chyba zamierza spać w swoim pokoju. W takim razie ja mam spać na kanapie w salonie? Tutaj czułam się bezpieczniej, co zaskakujące, o wiele bardziej, czując obecność Kastiela.
- A ja chcę dokończyć seans! – Zawziął się i założywszy ręce na piersi patrzył na mnie wyzywająco. Usiadłam obok niego, co go zaskoczyło. Nie miałam zamiaru iść na dół. Bałam się, że wróci wcześniej z tej nocnej zmiany. Bałam, że tym razem pan Black przyjdzie i mnie zgwałci. Teraz, kiedy Kastiel tutaj wrócił, czuję się o wiele bardziej bezpieczna. – O, czyli jednak oglądasz?
- Nie. – Mruknęłam i oparłam głowę na jego ramieniu, po czym zamknęłam oczy. Słyszałam wszystko co działo się w filmie. Chociaż starałam się nie myśleć o tym co teraz może się dziać na ekranie i spokojnie zasnąć, nie umiałam. Otworzyłam jedno oko. Co raz częściej podglądałam, aż w końcu najzwyczajniej w świecie zaczęłam oglądać. Podniosłam głowę i usiadłam prosto.
- Obudziłaś się. – Stwierdził czerwonowłosy  nie odrywając wzroku od monitora.


[UWAGA! SCENA + 18 NIE CHCESZ NIE CZYTAJ – moja pierwsza taka scena, proszę o wyrozumiałość]

    Nie odpowiedziałam. Oglądanie tego filmu z Kasem było dla mnie naprawdę wstydliwe. Najgorsze jednak było to, że z każdym posunięciem gry wstępnej na ekranie, ja czułam co raz większy ucisk w brzuchu. Włączaliśmy film za filmem. Miałam wrażenie, że się uzależniłam tej nocy. Na szczęście to tylko takie wrażenie. Z każdym kolejnym video moje podniecenie rosło. Miałam co raz większą ochotę wyjść do łazienki, by tam się zaspokoić. Zaskoczona spojrzałam jak Kastiel odkłada laptop na szafkę nocną.
- Ch-chodźmy spać… - Wydukałam. Kiedy on zaśnie może uda mi się wymknąć. Gdybym teraz wyszła mógłby coś podejrzewać i nabijać się ze mnie.
- Naprawdę? – Spytał miękko, po czym pochylił się ku mnie. Moje serce zabiło szybciej. Poczułam jego ciepły oddech na swojej szyi, przez co przeszedł mnie przyjemny dreszcz. – Zamierzasz… spać?... – Szepnął mi do ucha.
   Odwróciłam od niego głowę, kiedy złożył motyli pocałunek na mojej szyi. Zamknęłam oczy, dopiero kiedy złączył nasze usta, uchyliłam lekko powieki. On swoje miał zamknięte. Całował dobrze. Tak jak za każdym razem. Zdałam sobie sprawę, jak bardzo brakowało mi tych pieszczot. Nie widziałam go pół roku, wiedziałam że ma dziewczynę, a kiedy stanęłam w drzwiach moje serce zabiło tak szybko na jego widok. Odwzajemniłam pocałunek wplatając palce lewej dłoni w jego włosy. Spojrzeliśmy sobie w oczy oderwawszy się od siebie, gdy zabrakło nam powietrza.
- Kastiel… ja… - Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Że tęskniłam? Że byłam zazdrosna o Debrę? Nim zdążyłam to dokładnie przemyśleć, on polizał mnie po szyi, pod wpływem czego zadrżałam. Zaczął ją czule całować, ale to co robił on było inne od tego jak robił to jego tata. Było przyjemne. Naprawdę przyjemne, tym bardziej, kiedy zdałam sobie sprawę, że tego właśnie chcę. Że go pragnę. Nie wiem, czy to jedynie wina tego filmu, ale po prostu miałam wrażenie, że dłużej nie zniosę tej jego delikatności i niepewnych pieszczot. Westchnęłam. Chciałam… wstydziłam się, ale chciałam żeby mnie dotykał. Znowu zawrócił do moich ust. Jego pocałunki stawały się co raz bardziej zachłanne.
– Kastiel…  - Sapnęłam, a on spojrzał na mnie z tym cudownym błyskiem w oczach. Zarumieniłam się. – Cz-czy ty… ch-chcesz się… - Te dwa słowa, nie umiały mi przejść prze gardło. Czułam, że robię się co raz bardziej mokra.
- A ty chcesz? – Byłam zaskoczona tym pytaniem. Nie zamierzał mnie do niczego zmuszać, mimo że widziałam wybrzuszenie w jego spodniach. Z nadal zaczerwienionymi policzkami odpowiedziałam.
- Tak… chcę. – Czułam, że jestem gotowa. Wiedziałam, że wiele nastolatek w tak młodym wieku, jak jak popełnia ten błąd. Lecz miałam wrażenie, iż się nie mylę. Że nie będę żałować. Wiedziałam, że kocham Kastiela i nic tego nie zmieni. Nawet ta chwilowa nienawiść, którą żywiłam do niego pół roku temu zanim wyjechał, nie była szczera. Wtedy to był strach, ale nie nienawiść.
- Jesteś pewna? Po tym wszystkim, nie będziesz już dziewicą. – Ostrzegał mnie, ale to nie sprawiło, że zmieniłam zdanie. W odpowiedzi pocałowałam go starając się oddać w tym drobnym geście całą swoją miłość do niego. Na początku był zaskoczony, lecz później oddał pieszczotę. Gładziłam jego podniebienie, a potem jego język zahaczył o mój. Połączyły się w tańcu namiętności. Walczyły ze sobą zachłannie. Czerwonowłosy pchnął mnie delikatnie na dwuosobowe łóżko na którym się znajdowaliśmy. Zaczął obcałowywać moją żuchwę, szyję i obojczyki znacząc mokrą ścieżkę. Ponownie wrócił do moich ust, w które westchnęłam kiedy podniósł do góry obcisły top, który miałam na sobie. Odsłoniwszy mój brzuch zaczął obsypywać go pocałunkami, zatrzymując się na dłużej przy pępku. Kiedy spojrzał na mnie z góry, usiadłam na łóżku i tym razem to ja polizałam go po żuchwie. Poczułam jak odwrócił głowę dając mi większy dostęp do jego szyi. Ochoczo i tam zostawiłam mokry ślad. Strasznie korciło mnie by polizać na niej ten wypukły punkcik zwany jabłkiem Adama. Kiedy to zrobiłam usłyszałam jak Kastiel cicho wzdycha. Masowałam jego głowę wplatając palce w jego włosy i nie przerywając pieszczot. On obejmował mnie w talii delikatnie. Czułam jak moje ciało płonie pod każdym jego najmniejszym dotykiem. Podniecało mnie to. Delikatnie opuszkami palców podrażniłam jego kręgi szyjne, przez co przeszedł go dreszcz.
   By sprawić mi przyjemność otarł się o mnie, a pod tym dotykiem moje sutki stwardniały. Sapnęłam niekontrolowanie. Byłam tak cholernie wrażliwa. Spojrzała na Kasa, który patrząc mi prosto w oczy położył dłoń na jednej z moich piersi. Nie zabroniłam mu tego, ale moje policzki pokrył rumieniec. Nikt nigdy jeszcze ich nie dotykał.
- Kastiel…
- Nie wstydź się… - Szepnął, a ja opadłam plecami na miękką pościel.
   Zdjął ze mnie bluzkę i wpił się zachłannie w moje usta. Byłam zadowolona że zamknął oczy, bo nadal się wstydziłam. Oddając pocałunek nie pozostałam mu dłużna i chcąc również zobaczyć jego piękne umięśnione ciało, podciągnęłam jego t-shirt. Uchyliłam na chwilę powieki, by ujrzeć idealnie wyrobione mięśnie brzucha. Kastiel zdjął z siebie koszulkę, widząc co chcę zrobić. Wyglądał jak grecki bóg. W tamtej chwili zrobiłabym dla niego absolutnie wszystko. Był cudowny w tym co robił. Zasłoniłam usta ręką powstrzymując jęk rozkoszy, kiedy zaczął ugniatać i ściskać moje piersi sprawiając, że sutki stwardniały. Gdy jego zwinne palce ścisnęły jeden z nich, aż zakręciło mi się w głowie.
- Jesteśmy sami… nie powstrzymuj się… - Te słowa sprawiły, że onieśmielił mnie jeszcze bardziej, ale już nie umiałam tłumić tych odgłosów. Doprowadzał mnie do szaleństwa, kiedy lizał i przygryzał lekko na zmianę moje brodawki. Słyszałam nasze nierówne oddechy. Pragnęłam by dał mi więcej rozkoszy, ale chciałam też dać mu coś od siebie, dlatego na razie nie pozwoliłam mu na więcej. Uklęknęłam na łóżku i pchnęłam go na poduszkę. Lekko zszokowany patrzył jak siadam na nim okrakiem. Materiał jego spodni otarł się o majtki przypominając mi o rosnącym we mnie podnieceniu. Teraz jednak nie zamierzałam skupiać się na sobie. Sunęłam delikatnie palcami po jego brzuchu, nie chcąc przeoczyć żadnego doznania. Polizałam go po nim powtarzając jego ruchy. Zostawiłam pępek w spokoju i dotknęłam jego piersi. Dla mnie było to ogromnie przyjemne, może jemu też się spodoba. Nie są jak kobiece, ale o wiele bardziej mnie podniecają. Zaczęłam je ugniatać i ściskać tak, by sutki znajdowały się zawsze pomiędzy palcami. W ten sposób je również lekko pieściłam. Kastiel jęczał cichutko co jakiś czas. Głowę miał odwróconą w bok na zagłówku i rumienił się. Pochyliłam się i polizałam jego tors. Wzięłam w usta jedną brodawkę, tak jak on uprzednio zrobił to mnie i zaczęłam ją ssać. Była twarda, co strasznie mnie podniecało. Zatracałam się w tym co robię. Podobało mi się to. – Ach… V-vanessa... ach… dość… - Słyszałam urywane jęki swojego partnera. Tak mnie to nakręcało. Pochyliłam się, a on spojrzał na mnie widząc, że spełniłam jego prośbę. Sama nie wiem czy był zawiedziony, czy tylko trochę zdezorientowany. Na pewno czuł się zakłopotany. Ciekawe czy jakakolwiek dziewczyna doprowadziła go do takiego stanu.
- Czyżby żadna kobieta nie słyszała jeszcze tych słodkich jęków? – Zapytałam troszkę złośliwie sama zawstydzona wypowiedzianymi słowami. Teraz wygląda tak niewinnie i słodko. Jest taki bezbronny.
- Z-zamknij się…  - Odpowiedział mi na co ja się uśmiechnęłam i pocałowałam go w usta. Odwzajemnił to z ochotą. Podczas tego otarłam się o jego krocze, a przy okazji też biustem o klatkę piersiową. Cichutko jęknęłam nie przerywając poprzedniej pieszczoty.
   Po chwili uklęknęłam obok Kastiela, który podparł się na łokciach przyglądając się moim poczynaniom. Chwyciłam pasek od jego spodni i najwolniej jak potrafiłam zaczęłam go odpinać. Czasami miałam wrażenie, że czerwonowłosy ma ochotę mi pomóc i się niecierpliwi. Może i racja, za to ja z każdą sekundą byłam co raz bardziej mokra. Jestem pewna, że jego to również podniecało. Rozpięłam jego spodnie, a on zdjął je tak energicznie, że aż się cofnęłam, kiedy rzucał je na podłogę. Przyciągnął mnie do siebie chwytając mnie za ramiona i złączył nasze usta. Jego wargi… Kocham je całować. Są takie miękkie i kuszące. Chciałam jako pierwsza dotknąć jego intymnej części przez bokserki, ale on był pierwszy. Przycisnął delikatnie palcem moją kobiecość u samej góry. Mruknęłam. Teraz poczułam jak bardzo jestem mokra. On naprawdę mnie tam dotknął… Czułam się taka zawstydzona.
- Jesteś mokra… - Stwierdził starając się uspokoić oddech po pocałunku.
- Nie… nie mów takich rzeczy… to… zawstydzające. – Uśmiechnął się do mnie, po czym delikatnie położył mnie na łóżku. Z jednej strony byłam wystraszona, ale z drugiej tak mocno tego pragnęłam. Chciałam przeżyć nim swój pierwszy w życiu orgazm.
- Dam ci dotknąć nieba… - Powiedział, na co ja się jeszcze bardziej zarumieniłam. Pochylił się nade mną i całując mój brzuch delikatnie zaczął pocierać dwoma palcami o moją łechtaczkę. Czułam jak zaczyna pulsować. Materiał majtek lekko drażnił moją kobiecość. Cichutko pojękiwałam, kiedy sunął palcami niżej sprawiając, że majtki wsuwały się pomiędzy moje wargi sromowe. Zacisnęłam ręce na pościeli.
- Kastiel… błagam… - To było żałosne, ale jedyne na co było mnie w tamtej chwili stać. Miałam jedynie nadzieję, że mój kochanek zrozumie moje pragnienie. Nie pomyliłam się. Zsunął ze mnie majtki. W tamtym momencie otworzyłam oczy. Bielizna aż przesiąkła moimi sokami. Było to widać, kiedy ją zdejmował. Zauważyłam, że w jego bokserkach zaczyna brakować miejsca, ale nie chciałam, żeby przerywał. Najpierw droczył się ze mną przesuwając palcami w górę i w dół po moim kwiecie. Oddychałam nierówno zaciskając powieki z podniecenia. Już… chcę żeby to zrobił. Jakby czytając mi w myślach włożył we mnie jeden palec. Spięłam się, ale starałam rozluźnić, by mnie bolało. Zaraz potem dołączył i drugi, co sprawiło, że oddychałam strasznie nierówno i ledwie łapałam oddech. Gdy już się przyzwyczaiłam do ich obecności, dorzucił trzeci palec. Mocniej ścisnęłam prześcieradło, kiedy Kastiel zaczął nimi we mnie poruszać. Po krótkim czasie, ból ustąpił. Chociaż wydawane prze moje ciało odgłosy były dla mnie tak zawstydzające, czułam błogą rozkosz. Miałam wrażenie, że dojdę tylko od tego. Przez zwykłą palcówkę. Jęczałam głośno sama już nawet nie zwracając zbytnio uwagi na sens wypowiadanych słów.
– Ach!... Dobrze mi… Kastiel… ach… dobrze… - Byłam strasznie zawiedziona, kiedy mój kochanek przerwał pieszczoty. Kilka sekund później krzyknęłam czując w sobie coś mokrego, niezwykle gorącego i przede wszystkim strasznie ruchliwego. Podniosłam głowę, by sprawdzić co Kastiel robi. Oblałam się jeszcze większym rumieńcem widząc, że liże moją kobiecość. To jego język. Jest we mnie. Język Kastiela jest we mnie… Kiedy to do mnie dotarło, pomyślałam że musi to być dla niego okropnie nieprzyjemne. Miałam wyrzuty sumienia, ale jego rumieniec i to z jaką zawziętością, i uczuciem to robił, pozwalały mi skupić się na przyjemności. – Ach… Kastiel… kocham ach… cię… ach… - Opuściłam ręce i wplotłam w jego włosy. – Ja… K-kas… ja zaraz… - Czułam, że koniec jest już bliski. Czerwonowłosy natychmiast zaprzestał pieszczoty. Nie pozwolił mi dojść. Odwróciłam zawstydzony wzrok, kiedy oblizał swoje wargi. Zazdroszczę mu tej pewności siebie.
   Nie czekałam dłużej, tylko poprosiłam go żeby usiadł. Zrobił to z ochotą, a ja uklęknęłam na ciepłym puszystym dywanie. Przez chwilę wpatrywałam się w materiał jego czarnych bokserek. Niepewnie dotknęłam jego męskości opuszkiem palca i posunęłam po całej jej długości. W odpowiedzi usłyszałam tłumiony jęk. Kastiel musiał być naprawdę podniecony. Aż zrobiło mi się go żal. Tyle czasu zajmował się mną, kiedy sam był w o wiele gorszej sytuacji. Rozczuliło mnie to.
- Moje biedactwo. – Powiedziałam czule i ze współczuciem, po czym pogłaskałam jego penisa całą powierzchnią dłoni przez bokserki. Byłam strasznie zestresowana. Widać, że on ma doświadczenie w tych sprawach, a ja? Bałam się, że zrobię coś nie tak. Mimo to pozbyłam się jego bokserek i chwyciłam jego przyjaciela w dłoń. Był taki duży i nabrzmiały. Pulsował. Roztarłam maź wydobywającą się z czubka i kilka razy właśnie tam musnęłam go językiem. Usłyszałam w odpowiedzi stłumiony jęk. Oblizałam wargi by je nawilżyć i polizałam męskość Kastiela wzdłuż całej długości. Z każdą chwilą byłam co raz bardziej odważna i pieściłam go co raz pewniej. Lekko zarumieniona ostrożnie wzięłam go do ust. Nie pozywając pieszczot językiem wkładałam go co raz głębiej. Drugą ręką pieściłam jego jajka. Miałam wrażenie, że jestem w jakimś transie. Sprawianie mu przyjemności dawało mi jej tyle co jemu.
- Nie… ach… już… Vanessa… ach… dość… - Błagał. Chciałam to zignorować, bo naprawdę spodobała mi się słuchanie tej cudnej melodii wydobywającej się z jego ust, ale spełniłam jego prośbę, czując jak moje soki kapią ze mnie. Kas kazał mi się położyć, a sam uklęknął pomiędzy moimi nogami. Pomasował delikatnie wewnętrzną stronę moich ud.
- J-już… zrób to… - Poprosiłam, na co on się uśmiechnął.
- Moja dziewczynka się niecierpliwi? – Zapytał, a ja zamarłam na chwilę. Czy nazwał mnie „swoją”? „Swoją dziewczynką?” Patrzyłam na niego błagalnie. Czułam jak smyra mnie penisem po mojej szparce, by po chwili zanurzyć się w niej delikatnie. Włożył na początek sam czubek nie chcąc mi sprawić bólu. Nigdy nie posądziłabym tego chłopaka o delikatność, a tu proszę. Jest taki czuły. Myśli o tym, by przede wszystkim samem dać mi rozkosz. Wsunął go głębiej, a do moich oczu napłynęły łzy. To naprawdę bolało. – Boli? – Usłyszałam delikatny zmartwiony głos.
- N-nie… t-troszkę… - Przyznałam. – Ale… nie przejmuj się. – Odczekał chwilę, po czym wsunął się do końca. W pewnym momencie napotkał przeszkodę, ale ją pokonał. Chyba był dość zaskoczony, że nadal byłam dziewicą. Trochę krwi wypłynęło na białą pościel.
- Vanessa…
- N-nie szkodzi. Tego właśnie chcę… - Sapnęłam. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Chcę w nie już zawsze patrzeć i chcę już zawsze być blisko Kastiela. Chcę się z nim kochać, kiedy tylko będę miała na to ochotę, chcę go wspierać i dzielić z nim każdy sukces i radość. Chcę go uszczęśliwiać. Tego właśnie pragnę. – Już możesz. – Oznajmiłam, gdy już przyzwyczaiłam się do tego wypełnienia. Z jednej strony wiedziałam, że kochamy się bez gumki, co jest bardzo nieodpowiedzialne z naszej strony, a z drugiej nie żałowałam tego. Cieszyłam się z tego intensywnego doznania.
   Kastiel doprowadzał mnie do szaleństwa. Z każdą chwilą poruszał się we mnie co raz szybciej, sprawiając mi co raz więcej przyjemności. Widziałam, że sam też ją odczuwał. W pokoju było słychać nasze głośne jęki i nierówne oddechy. Doszłam pierwsza, a czerwonowłosy wyszedł ze mnie na chwilę przed swoim orgazmem i spuścił mi się na brzuch, i piersi. Opadł obok mnie na łóżko. Złączyliśmy nasze usta w pocałunku. Ostatkiem sił przykryłam nas kołdrą, którą pewnie trzeba będzie wyprać po dzisiejszej nocy. Wtuliłam się w Kastiela i zamknęłam oczy szczęśliwa.

KONIEC

- Kastiel… kochasz mnie? – Zapytałam, bo przecież ani razu, podczas naszego stosunku mi tego nie powiedział.
- Nie. – Poderwałam lekko głowę słysząc to.
- C-co? – Zapytałam nie mogąc uwierzyć w to co słyszę.
- Żartowałem. – Dodał widząc moją reakcję i pocałował mnie w głowę. – Wiesz, że nie jestem typem faceta, który robi takie wyznania. – Dodał głaszcząc mnie po włosach, kiedy leżałam na jego prawej ręce. Oplotłam go nogami, wsuwając swoją pomiędzy jego.
- Wiem. – Zamknęłam na nowo oczy czując, że mogę już spokojnie zasnąć.
- Vanessa?...
- Hm?...
- Kocham cię. – Poczułam jak serce szybciej mi zabiło. Schowałam twarz w jego klatce piersiowej tuląc się do niego. Zasnęłam szczęśliwa.

7 komentarzy:

  1. Owwwwwwwwowww Cudowne !
    Więcej takich rozdziałów plisss :D
    I to Twój pierwszy ''taki'' rozdział ? Nie wierzę Ci xD
    Omg, błagam Cię dziewczyno nie psuj na razie ich relacji xDDDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awwww... dziękuję :3 Tak, to mój pierwszy taki rozdział, no jeśli chodzi o hentai to trzecie w życiu. Pisząc to nie byłam pewna, czy nie popsuję tej części, ale jak widzę Tobie się podoba, co mnie bardzo cieszy. No oczywiście, że na razie nie popsuję, za długo się nie widzieli :D Za to planuję coś zupełnie innego xD

      Usuń
    2. Pisząc takie "sceny " jedź na całość xD Wiem co mówię bo sama tak zawszę piszę XD I co jest ważne, pisz jak leci i dopóki nie skończysz nie czytaj xDDD Hahaha xD
      Genialnie Ci wyszło serio ^^
      Nie wiem czemu ale mam jakieś przeczucie co do kilku następnych rozdziałów... XDD Aż ciekawa jestem co się dalej potoczy XDDD Ja osobiście mam 10 wersji hahaha :D Czekam :D

      Usuń
  2. Matko ten rozdział był genialny! Zresztą jak całe opowiadanie:) Czekam na więcej... Zaraz cała się rozkleję... jakie to opowiadanko piekne itp., ale naprawdę świetnie piszesz!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super !! Wspaniałe opowiadanie !
    Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zarąbiste xD aż wiesz? czułam wszystko, wprowadzasz czytelnika w cała ta sytuacje i sprawia, że to czuje. Jest naprawdę bardzo ciekawe ^^ więcej takich rzeczy proszę ^^ Jest naprawdę bardzo fajne, wierze, że masz więcej fantazji i będzie tego więcej i tak samo ciekawe ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże!!! Cudowny rozdział z reszta jak wszystkie,ale ta scena była genialna więcej takich proszę :)

    OdpowiedzUsuń